Copyright © 2020 The Nilsens Way

Początki mnie samej

Nazywam się Magdalena Nilsen. Od 15 lat mieszkam w Norwegi, a od 38 lat chodzę po tej pięknej planecie.
Urodzilam się w Polsce, w bardzo malutkiej wiosce pod Ostrołęka, okolo 100 km na północy – wschód od Warszawy. Geograficznie mój  “matczyny” region należy do Mazowsza, kulturowo jestem Kurpianką. Dorastanie na wsi było z jednej strony piękne z drugiej bardzo wymagające i miało ogromny wpływ na moje późniejsze wykształcenie oraz zawód, który w tej chwili wykonuje. Piekno wsi objawiało się każdego dnia: przy wschodach czy zachodach słońca, rozgwieżdżonym niebie letnim czy ośnieżonymi drzewami w zimie. Wieś często pokazywała też swoje ciężkie i okrutne oblicze. 
Wszystkie te doświadczenia z dzieciństwa ukształtowały mnie na kobietę, która dziś jestem czyli 100% artystkę oraz 100% kobietę biznesu. Wszystkie lata na wsi a potem w Ostrołęce, gdzie uczęszczałam do szkoły, w Warszawie gdzie studiowałam a na koniec w Norwegii, nauczyły mnie bardzo dużo, między innymi ufać mojej własnej intuicji.

Szkoła i studia

Moje gospodarstwo rolne było i wciąż jest niewielkie. Obecnie to tylko las iglasty ale wcześniej to troszkę pola uprawnego, siedlisko z ogródkiem gdzie rosły ekologiczne warzywa oraz niewielki sad. Mój sąsiad z naprzeciwka miał ogromną łąkę, coś czego mi bardzo brakowało w moim siedlisku. Największą  przyjemnością jaką pamiętam z dzieciństwa było bieganie z psami po tej łące oraz przesiadywanie na niej godzinami wśród niezapominajek. 
U nas w sadzie była też piękna stara jabłoń, papierówka. Kilka jej gałęzi tak się poukładały, że  można było bardzo wygodnie na nich siedzieć. Więc  często siadywałam na papierówce obserwując jadące pociągi do i z Warszawy. Marzyłam, że kiedyś ja będę jeździła tymi pociągami i zwiedzała. 
Naturalnością była dla mnie nauka w profilowanym Technikum, gdzie głównym przedmiotem była przyroda w różnych postaciach: botanika, fizyka, ekologia, meteorologia, geografia. Przyroda była dla mnie wszystkim a szczególnie jedno jej oblicze, góry. Góry stały się moją religią. 
Dla nikogo nie było zatem zaskoczeniem, gdy wybrałam studia przyrodnicze. Tak tez stałam się najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem bo mogłam studiować coś o czym zawsze marzyłam, geografie. 6 lat studiów (wliczając urlop dziekański na podróżowanie) na Uniwersytecie Warszawskim to chyba najpiękniejszy okres w moim życiu. Przyroda i jej studiowanie, wspaniali ludzie, pasjonujący wykładowcy pokazali mi, że warto w życiu robić to co się kocha.

Norwegia

Z Norwegią związałam się przypadkowo. Po zrobieniu licencjatu postanowiłam wziąć urlop dziekański na podróżowanie. Piękny plan, tylko dość kosztowny. Ktoś na wydziale podpowiedział, że  Norwegia jest najlepszym krajem aby szybko zarobić konkretne pieniądze. 
Pieniądze zarobiłam. Podróż do Ameryki Południowej udała się a Norwegia z czasem przekształciła się w mój drugi dom. Od 7 lat z mężem norwegiem mieszkamy w Oslo. Jednak zanim osiedliłam się w stolicy, miałam okazje zwiedzić ten kraj w szerz i w zdłuż, włączając studia na Svalbardzie.

Artysta

Odkad pamiętam, wszystko co zostało wykonane ręką ludzką wzbudzało moje wielkie zaciekawienie. Na targach, gdzie z mamą często robiłyśmy zakupy warzywno-owocowo-chlebowo-jajeczne, nigdy nie przeszłam obojętnie przy stoiskach z koszami wiklinowymi. Takich koszy mogłam mieć w domu setki. Zawsze pasjonowałam się rękodziełem i zawsze czułam, że chciałabym zarabiać pieniądze robiąc coś własnymi rękami wykorzystując moja bujną wyobraźnie. Tylko jak to się ma z moim wykształceniem przyrodniczym? Jak pogodzić rękodzieło z pracą przy biurku czy podróżowaniem? Te pytania były moim koszmarem przez długie lata. Odpowiedź przyszła ale bardzo powoli i bardzo boleśnie. 

Fotografia

Z czasem moja miłość do rękodzieła znalazła ujście w robieniu pierniczków, które lukrowalam sama w przeróżne wzory. Podczas gdy ciastka wyglądały pięknie, zdjęcia je przedstawiające już tak pięknie nie wyglądały. Zaczęłam zatem podglądać fotografów kulinarnych, aby dowiedzieć się jak robić zdjęcia jedzenia, aby ono wyglądało smacznie i zachęcająco dla oka. Od słowa do słowa, od kliknięcia do kliknięcia trafiłam na wspaniałą fotografke kulinarną, która dodatkowo przyjmuje zainteresowanych fotografia i uczy ich zawodu na kursach, które organizuje w swoim pięknym domu pod Warszawą. 
To był początek mojego nowego życia. Od tamtego momentu minęło już kilkanaście miesięcy a ja wciąż się rozwijam, kocham to co robię, jestem dobra w tym co robię i czuje się poprostu szczęśliwa.

Mój styl fotograficzny

Fotografuje wszystko co jest związane z jedzeniem. Począwszy od surowych warzyw i owoców, poprzez różne dania na ciepło, skończywszy na napojach, deserach oraz produktach. Wszystko to co fotografuje, trafia potem na mój talerz. W mojej kuchni jedzenia się nie wyrzuca. 
Nie używam zatem żadnych chemicznych środków aby poprawić jakość produktu, np aby się bardziej świeciło. Nie używam preset’ow podczas postprodukcji. Wszystko to co jest widoczne na gotowym zdjęciu, jest też w kadze podczas fotografowania. Mój styl jest bardzo prosty, przejrzysty, logiczny i lekki. Pokazuje jedzenie tak jak ono wyglada w naturze. Stąd często na moich zdjęciach można znaleść brudną marchewkę czy też kwiaty konkretnego owocu czy warzywa. W dzisiejszych czasach wiele osób nie wie skąd się bierze miód czy tez mleko. W norweskiej telewizji była swego czasu reklama mleka. Dwie koleżanki, nastolatki siedzą w pokoju. Jedna pracuje na laptopie a druga pije mleko w szklance i coś podjada. Nagle ta, które pije zadaje tej drugiej pytanie: ale czekaj, skąd się właściwie bierze mleko? To może tylko reklama, ale prawda jest taka, że wiele z nas nie wie skąd się bierze mleko czy miód lub jak się nazywają różne warzywa czy owoce. Dlatego edukacja przyrodnicza jest bardzo ważna. Nasza przyroda dookoła to nasze jedzenie oraz nasze lekarstwa. Czy każdy wie jak wygląda lipa? A jak pachnie? A kiedy kwitnie? A co się robi z kwiatów lipy? 
Każdy kto patrzy na moje zdjęcia, nie ma wątpliwości co jest fotografowane. Każdy kto patrzy na moje zdjęcie nie ma wątpliwości, że jedzenie jest naturalne a nie plastikowe. 
Przyroda odgrywa ogromna role w moim fotografowaniu. Zanim zaczynam sesje, przechodzę wzdłuż mojego ogródka oraz mojej ulicy i zrywam wszystko co moim zdaniem przyda się do fotografowania. Często są to trawy, kwiaty polne, części drzewa itd.
Bardzo lubię styl rustykalny dlatego większość moich propsow/rekwizytów jest właśnie tego typu. Przypomina mi to moje dzieciństwo na wsi, gdzie w komórkach czy stodole moja mama miała wszystko: różne słoiki na przetwory, wagi, młynki do kawy czy pieprzu.

Moje studio

Moje studio to malutka cześć mojego pokoju gościnnego. Robienie fotografii nie musi być bardzo kosztowne czego dowodem jest moja praca.

Przywitaj się

Jeśli podoba wam się kim jestem, jaką filozofię życiową preferuję ale przede wszystkim zdjęcia, które tworzę, zapraszam wszystkich do kontaktu ze mną.